Nie rób tego dziecku niepełnosprawnemu!

Jest wiele dzieci z deficytami utrudniającymi normalne funkcjonowanie. Może znacie takie tylko z widzenia, może posiada je któryś ze znajomych bądź krewnych. A może dziecko niepełnosprawne jest Waszym dzieckiem? Jest jedna bardzo ważna rzecz której powinniśmy się wystrzegać.


Osoba niepełnosprawna posiada trudności w co najmniej jednej sferze życia. Związane jest to z ograniczeniami ciała lub umysłu. Czasami nawet z jednym i drugim. Jeśli chodzi o dzieci niepełnosprawne, często ich widok wyzwala w nas litość, chęć pomocy, wyręczenia. Gdy 5-letni Krystian z dziecięcym porażeniem mózgowym męczy się próbując odkręcić słoik z ciastkami to odruchowo robimy to za niego. Chcemy sprawić by było mu lżej, w końcu tak ciężko ma w życiu. Albo: tak go kochamy i nie możemy znieść grymasu na jego twarzy. Albo...

Ale właśnie nie o to chodzi. Gdy wyręczamy dzieci niepełnosprawne to zabieramy im szansę zbliżenia do sprawności. MUSIMY dać im możliwość rozwijania się, szukania własnych sposobów na rozwiązanie problemów. To droga po skałach, ale każdy kolejny krok niesie wiele satysfakcji. Wyobraźcie sobie, że nie otworzyliśmy słoika Krystianowi i chłopiec po wielu podejściach w końcu sam to robi. Czy jego radość nie będzie podwójna? Po pierwsze - ze słodyczy, po drugie - z tego, że poradził sobie sam. Nauka różnych umiejętności często wiąże się z frustracją, wysiłkiem, zmęczeniem. Przeżywanie tych stanów to prawdziwa szkoła życia. Uczymy, że do osiągnięcia celu czasem potrzeba wysiłku, że nie wszystko jest możliwe i podane "na tacy", że warto się starać.

Niekiedy mam wrażenie, że stykam się z podwójnie niepełnosprawnymi dziećmi. Pierwsza niepełnosprawność dotyczy ciała lub intelektu, o tym już wspominałam. Druga zaś woli. Dziecko nie czuje potrzeby samodzielnego rozwiązania problemu. Umycia zębów, ułożenia puzzli, czy pokrojenia kotleta. Zamiast podjęcia próby wykonania zadania kieruje wzrok na osobę dorosłą i czeka. Bardzo chętnie używa też zwrotu: "Nie mogę, pomożesz?". To jest bierność. Hamuje ona rozwój, zabiera możliwości. Niektóre dzieci ze względu na posiadane deficyty nie będą mogły samodzielnie zrobić wielu rzeczy w dorosłości. Naszym zadaniem jest sprawienie, by potrafiły jak najwięcej. A każda kolejna zdobyta umiejętność daje poczucie sprawstwa i stanowi dobre podłoże dla rozwoju samooceny.

Celem wychowania jest wykształcenie w dziecku jak największej samodzielności. Dlatego kochajmy i rozpieszczajmy, ale pomagajmy z umiarem.

3 komentarze:

  1. Masz rację, Poza tym ten problem dotyczy nie tylko rodziców niepełnosprawnych dzieci. Czasem rodzice dzieci zdrowych i sprawnych wyręczają ich ciągle doprowadzając do nieporadności życiowej swoich pociech. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak, chociaż to często walka z naturalnymi, altruistycznymi odruchami płynącymi z serca. Gorzej, jeśli za takim wyręczaniem stoi myśl "nie no, sam przecież nie da rady" - zawodowy podcinacz skrzydeł!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Dom Na Ciepło , Blogger