Wrzesień był fajny!
8
Wrzesień za nami. Był to dla mnie miesiąc, do którego bardzo trudno dopasować tradycyjne już hasło "był fajny". Na język ciśnie się "był ciężki", ale przypominam, że celem cyklu jest odnajdywanie małych przyjemności, dobrych rzeczy, które ubogacają życie. Tym razem to zadanie wydaje mi się trudniejsze, ale wyzwanie podejmuję :)
Ostatni miesiąc to pomieszanie lata i jesieni. Na początku upały, kilka dni później niemalże przymrozki. Korzystając z pogody zdążyłam nadrobić to czego nie udało mi się w wakacje. Między innymi przygotowałam wodę z ogórkiem, miętą i limonką. Jeszcze nigdy nie piłam wody ogórkowej, to dla mnie zupełna nowość. Na pewno jeszcze kiedyś takiej skosztuję.
Jesień też ma swoje uroki: piękne zachody słońca i złote liście na tle błękitu nieba. To czas, gdy zaczynam parzyć więcej niż jedną herbatę dziennie i przysuwam bliżej grzejnika. Podczas ostatniego wyjazdu do Jarosławia kupiłam przepyszną żurawinową herbatę, właśnie z myślą o jesiennych wieczorach.
Rozpoczęłam kolejne studia, mam też mnóstwo dodatkowych obowiązków związanych z pracą, które wykonuję w domu. To sprawiło, że rzadko przysiadałam do blogowania. Zdecydowałam, że skoro blog jest moim hobby to nie będę prowadziła regularnych wpisów. Mam nadzieję, że dalej będziecie tu wpadać :) Jeśli chcecie być informowani o nowych postach to najprostszym sposobem jest polubienie Domu Na Ciepło na Facebooku. Zapraszam!
Pierwsze zdjęcie - zrobione na mojej uczelni. Cytaty wykładowców, jaki dystans! :)
Drugie - z ostatniego weekendu. Trzeba włożyć wiele wysiłku, aby stać się specjalistą w swojej dziedzinie.
W soboty... nie tylko ja pracuję :) Widok dziesiątek motyli fruwających nad astrami, bezcenny.
I jeszcze jedna rzecz, którą muszę się pochwalić! Pokonałam swój lęk i już wjeżdżam pod górkę z podziemnego parkingu. To wielki postęp mając na uwadze, że kilka miesięcy temu z trzęsącymi się nogami wykonywałam manewry po mieście. Jeszcze trochę śmiałości za kółkiem i więcej już nic mi w tej kwestii nie potrzeba. Ręka w górę kto również tak ma :)
Zdjęcia w większości pobrałam z mojego Snapchata. Kto by pomyślał, że ta aplikacja będzie wsparciem w zapamiętywaniu dobrych rzeczy? :)
A co dobrego u Was we wrześniu? Nie musicie pisać tutaj, po prostu zapamiętajcie jedną rzecz, która ubogaciła Wasze życie. Dobrego października!
Codziennie staram się zasypiać myśląc co dobrego się zdarzyło :) we wrześniu na przykład piękny weekend w górach :(
OdpowiedzUsuńMiłe podsumowanie dnia :) Chciałabym zobaczyć góry pod koniec września albo na początku października... Do tej pory udawało mi się być tam tylko latem.
UsuńByłam na urlopie w Tatrach, załapałam się na końcówkę pięknej pogody. Było fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńA ja dziś przeglądałam najnowsze internetowe zdjęcia z Doliny Chochołowskiej - sarenki biegające po śniegu :)
UsuńU mnie nieustannie się coś dzieje. Równeiż wiele dobrych rzeczy.
OdpowiedzUsuńFajny blog. Ciekawie piszesz - konkretnie.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
Wrzesień minął mi zbyt szybko i szczerze mówiąc próbowałam go sobie nawet podsumować, ale z trudem mogłam odtworzyć jego szczegóły. Praca, dom, dzieci, wyjazdy, konferencja i weekend nad morzem. Jak z bicza trzasł.
OdpowiedzUsuńPolskie morze! Właśnie sobie uświadomiłam, że nie byłam tam 8 lat!!!
UsuńWrzesień był dość pracowity, były wyjazdy, projekty i spotkania. Natomiast jest to przedsionek jesieni, która jest moją ulubioną porą roku od zawsze ;)
OdpowiedzUsuń