Tam gdzie dom mój tam i serce moje

 

W różnych miejscach mieszkamy: jedni na wsi w domu jednorodzinnym, inni w willi na peryferiach miast, jeszcze inni w górskiej chatce, miejskim wieżowcu, na tratwie. Nie wyobrażam sobie nie posiadać miejsca, do którego zawsze mogę wrócić, napić się ciepłej herbaty, miejsca całkowicie oswojonego i wykreowanego przeze mnie.


Swoje domy budujemy latami, więc dlaczego potem o nie nie dbamy? Dlaczego zarastają one warstwami kurzu, wypełniają sprawami "na kiedyś", stają się zaniedbane, jakby zapomniane? Czy dla takiego efektu wydajemy oszczędności naszego życia, spłacamy kredyt? Jestem jak najbardziej za dbaniem o przestrzeń domową: aranżacja ze smakiem, a potem ciągłe utrzymywanie porządku. Wiele osób podłapało reklamę i usprawiedliwia swoje zachowanie żartem: "bałagan sam się robi...". Albo: "to nieład artystyczny". Nie robi się sam! A nieład na chwilę (na przykład powyrzucane z szafy książki, niezbędne do napisania tego artykułu), a potem porządek ma być. Nie taki sterylny, ale porządek. Jestem zdania, że nasza najbliższa przestrzeń to w pewien sposób odzwierciedlenie naszej osobowości. Znacie pojęcie "imprinting" funkcjonujące w psychologii? 

  • Imprinting to charakterystyczny dla danego człowieka ślad, który pozostawia w swoim otoczeniu. Nasze działania zamierzone bądź też nie, są zauważane przez innych i w określony sposób odbierane. Mogą być to zachowania społeczne (np. uśmiech, obejrzenie się za przystojnym mężczyzną), bądź też przyroda ożywiona i rzeczy martwe (np. sposób ustawienia książek, kolory w mieszkaniu). 

Słuchając dźwięków na klatce schodowej na pewno wiecie, który z domowników zaraz wejdzie do mieszkania. Widząc ułożenie rzeczy na półce, łatwo poznacie kto tam zaglądał. Wejście do zaniedbanej kawalerki wywołuje u Was określone emocje. Chcę Wam uświadomić, że wszystko co robimy nie pozostaje bez znaczenia. 


Atmosfera naszego domu jest w pewien sposób odzwierciedleniem nas samych i reszty domowników, naszych emocji. Dbajmy o nią.

2 komentarze:

  1. Coś w tym jest o czym piszesz. Do pewnego wieku, gdy byłam nastolatka dobrze czułam się w bałaganie mojego pokoju. Ale bałagan panował w tylko w ściśle określonych miejscach: na biurku, na i w szafkach, może coś się walało na fotelu (nie pamiętam, bo fotel na siłę został wstawiony do mojego pokoju, więc moja pamięć wypiera go, jako nieprzyjemne wspomnienie ;]0, ale na podłodze i na łóżku panował porządek. Zresztą do dzisiaj tak mam, że nie cierpię jak coś wala się na podłodze. W pewnym momencie bałagan zaczął mi przeszkadzać i dbałam po porządek. I zauważyłam pewną rzecz - gdy miałam momenty, gdy chodziłam przemęczona pojawiał się bałagan. Niewielki, ale znajdowałam rzeczy tam gdzie nie powinny być.
    Niektórzy nie dbają o swoje otoczenie, bo lubią bałagan, brud im nie przeszkadza. I nie przeszkadza im bylejakość otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu nastolatków ma to do siebie, że bałaganią w swoim pokoju. Niektórym tak zostaje :) Jak widać są też osoby, które bałaganią okresowo, co wynika z nadmiaru obowiązków i przemęczenia.

      Usuń

Copyright © 2014 Dom Na Ciepło , Blogger