Oszczędzanie na drobiazgach


Przez blogi przechodzi fala prezentująca sposoby na oszczędzanie. Zastanawiam się czy zmienia się coś w naszej mentalności? A może biedniejemy? Każdy szuka możliwości zaoszczędzenia.



Socjologiem i znawcą blogosfery nie jestem, nie wiem jak to się zaczęło i dlaczego takie tematy ciągle są kontynuowane. W każdym bądź razie, z wielkim zapałem czytam posty z tej kategorii. Dzięki nim sama odnajduję nowe pomysły na wydawanie pieniędzy z umiarem.

Na przykład taki blog Michała Jak oszczędzać pieniądze?, który jeszcze bardziej zachęcił mnie do kontrolowania własnych finansów. Albo wpis Wioli z InteriorsPL o sposobach oszczędzania pieniędzy w Irlandii – po jego przeczytaniu pomyślałam, że dobrą radę na ten temat może udzielić każdy i zawsze znajdzie się: „O, to warto zastosować!”. A może i ode mnie moglibyście się czegoś nauczyć? Niżej podsuwam kilka przetestowanych przeze mnie sposobów:


Zakupy

1. Zakupy na zapas. Niekiedy przeglądam internetowe gazetki sklepowe w celu wyszukania dobrych okazji. Jeżeli taka się nadarzy to produkty, które ciągle używam, mają dłuższy termin ważności i szybko się kończą, kupuję w większych ilościach. Np. masło, płyn do demakijażu, ulubioną herbatę.
Uwaga! Promocja w danym markecie nie wyklucza niższej ceny produktu w innym sklepie. Nie dajcie się na to złapać.

2. Jeśli nie wiem który produkt bardziej się opłaca, wtedy patrzę na jego cenę w przeliczeniu na litry, kilogramy bądź sztuki. Czasami można się mocno zaskoczyć! Np. okazuje się, że płyn do płukania tkanin marki dyskontowej w przeliczeniu na litry, wcale nie jest tańszy od tego z poważanej i polecanej firmy.

3. Lista zakupów. To podstawa! Dzięki niej nie myślę „po co mi to?” podczas powrotu do domu. Kupuję tylko potrzebne rzeczy.

4. Nie wchodzenie do sklepu „na głodniaka”. Już dawno odkryłam, że robiąc zakupy z pustym żołądkiem kupuję zbędne i często niezdrowe przekąski.

5. Kupowanie ubrań, które posłużą więcej niż jeden raz. Niestety, tu nasz umysł może nam podsuwać wiele usprawiedliwień. Trzeba być ostrożnym. Na szczęście zazwyczaj istnieje możliwość zwrotu zakupu. Ale w sumie to też doby chwyt na klienta... Jejku, wszędzie manipulacja! I weź człowieku rób świadomie zakupy...

6. Kanapki do pracy, a herbata w kubku termicznym. Co prawda, taniej by było gdybym herbatę robiła sobie w pracy, ale nie do przesady :) Lubię swój kubek. I nie wyobrażam kupowania dzień w dzień herbaty na mieście... A co do lunchu w pracy to kanapki mi wystarczą. Mogłabym wykupić obiad, ale nie wyobrażam sobie później nie zjeść kolejnego w domu. I tak dwa dania urosłyby do trzech albo czterech. Chyba pożegnałabym się ze swoją figurą a portfel ucierpiałby jeszcze bardziej.

7. Do pracy autobusem. Za bilet miesięczny płacę 130zł, a na paliwo musiałabym wydać znacznie więcej. Dodatkowo dochodzą opłaty za samochód, różne naprawy. Rozkład autobusów nie pasuje mi idealnie, ale zazwyczaj czas oczekiwania przeznaczam na zaległe zakupy.
Jako dowcip dodam – ostatnio obliczyłam, że w tym miesiącu mam mniej dni pracujących i nie opłaci mi się płacić za bilet miesięczny. Kupiłam więc pakiet jednorazówek. Na nieszczęście, raz zapomniałam skasować bilet i wsiadła kontrola. No cóż... przynajmniej próbowałam zaoszczędzić. Jak widać nie zawsze się udaje.

8. Wybieram rzeczy droższe, a zarazem te o lepszej jakości. Jedne zimowe buty skórzane na 3 lata zamiast szybko psujących się i przemakających kozaczków ze sztucznego materiału. Gęsty płyn do mycia naczyń zamiast taniego i mało wydajnego. Droższe kremy wyselekcjonowane przez dermatologa zamiast pierwszych lepszych niekoniecznie dostosowanych do potrzeb mojej skóry.

9. Negocjowanie rabatów. Zawsze doszukuję się mało zauważalnych wad produktów, po to, by poprosić o obniżkę. I tak na przykład dostałam rabat na zaciągnięty sweter, którego stan idealny osiągnęłam tylko poprzez przeciągnięcie szydełkiem dwóch nitek na lewą stroną. Albo odwołuję się do wysokiej ceny zakupionego produktu. Można czasem obciąć ciążącą końcówkę na metce – na przykład w wypadku mojej sukni ślubnej. Albo też podkreślam ilość zakupionego produktu – w takiej sytuacji możemy dostać obniżkę na targu. Chociażby jedną parę skarpet gratis przy zakupie pięciu.


Oszczędności

1. Odkładanie z każdej wypłaty. Zawsze możesz coś odłożyć. Jeśli w tym miesiącu nie udało się ocalić 100zł, zostaw chociaż 10.

2. Pomnażanie swoich oszczędności. Pamiętajcie, że nie pomnażany pieniądz traci na wartości. Gdy odłożycie 10.000 tysięcy złotych i będzie to dla Was kupa kasy, to za 10-20 lat ta kwota będzie mniej wartościowa niż w czasach dzisiejszych. Najprostszy sposób na oszczędzanie to rachunek oszczędnościowy lub lokata.


Rozrywka

1. Oszczędzanie na wyjazdach. Nie chodzi o to żeby odmawiać sobie podróży, które tak lubimy. Chodzi o wybieranie tańszych zamienników. Wcześniejsza rezerwacja, organizowanie wypadu na własną rękę zamiast przez biuro podróży, przygotowanie samemu śniadania zamiast dań hotelowych, czasem autobus zamiast samolotu.

2. Świąteczne prezenty taniej. W tym roku kupiłam je już w połowie listopada. Możecie nie wierzyć, ale niektóre zabawki w okresie świątecznym drożeją nawet o 100%!

3. Wypady do kina, ale bez popcornu. Z tym dodatkowym zakupem bilet do kina staje się o połowę droższy. Może ten zamiar nie zawsze jest zrealizowany, ale staram się unikać tego zbędnego wydatku zakupowego.

4. Książki z biblioteki. Zamiast kupić wypożyczam książkę z biblioteki. Kupuję tylko te, które wiem, że będą mi się przydawały wielokrotnie.


Prowadzenie domu

1. Stosowanie różnych programów w pralce. Jeżeli mam uprać rzeczy lekko ubrudzone, wkładam je na połowę czasu przeznaczonego na rzeczy bardzo brudne. Po co je prać dwa razy i dwa razy płukać? Zmarnowanie wody i pieniędzy! 

2. Zmniejszenie rachunków za telefon. Mam telefon na kartę, mój mąż na abonament z nieograniczoną liczbą rozmów. Piszę i telefonuję ze swojego, ale gdy chcę dłużej pogadać to odkładam to do przyjazdu męża. A do niego mam za darmo.

3. Oszczędzanie jedzenia. Staram się nie kupować krótkoterminowych produktów spożywczych w dużych ilościach (chyba, że są to banany). Jaka to logika nakupić całą lodówkę jedzenia, a potem wyrzucić, bo nie nadaje się do spożycia?

4. Gotowanie na zapas. Zupy, kotlety itp. można zrobić w większych ilościach i odstawić do lodówki na drugi dzień. Potem tylko je podgrzewamy. W ten sposób oszczędzamy prąd, gaz i wodę.

5. Własny ogródek. Nawet taki na parapecie. Ze szczypiorkiem, świeżą bazylią i pietruszką. Smacznie, taniej, a do wyglądu kuchni +10.


Patrząc na samą ilość wypisanych punktów, ktoś mógłby określić mnie osobą bardzo oszczędną. Ale pomyślcie – każdy z nas może to robić i każdy z nas ma swoje metody, którymi może podzielić się z innymi. Chcielibyście zaprezentować swoje? Jeśli to zrobicie, umieśćcie link do swojego postu pod tym wpisem. Chętnie zapoznam się z innymi możliwościami oszczędzania, które mogłabym wcielić we własne życie. Czy którąś z moich metod moglibyście nazwać również swoją?

2 komentarze:

  1. Ja złotych rad nie udzielę, bo raczej nie jestem oszczędna ;) Ale nie powiem, ze bym nie chciała być! Bo miło by było móc coś odłożyć. Dlatego rady przeczytałam, przetrawiłam i z kilku skorzystam ;) Może chociaż kilka złotych uda się wrzucić do skarbonki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podchodzę do tematu tak, że może to tylko parę złotych więcej, ale grosz do grosza...

      Usuń

Copyright © 2014 Dom Na Ciepło , Blogger